Nie znam głębszego kontekstu, a i temat nie do dworowania, ale kilka słów o służbie i służalczości na ekran komputera mi się cisnie.
Smoleńsk.
Zrzucanie winy na pilotów już było, na rodziny też. Właściwie na wszystkich, których władza się nie boi – więc nie na Rosjan i nie na dziennikarzy. Lista coraz krótsza, trzeba po własne rezerwy sięgać.
Dzisiaj Jacek Najder, wiceminister w rządzie Tuska przeprasza rodzinę za pomyłkę w rozpoznaniu ciała prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.
Warunki były trudne – mówi, a mnie szlag trafia. Bo miał wybrać jedną z trzech odpowiedzi – tak, nie, nie wiem i kropka.
Chyba, że jest się sługą a nie państwowcem i trzy warianty odpowiedzi poszerza o : „tak, bo wicie rozumicie ma być szybko decyzja, bo chować trzeba sprawnie, państwo się sprawdza, a poza tym po co ma kto oglądać, jeszcze co wywęszą”.
Przeprosiny więc w zasadzie słuszne, ale nie do rodzin tylko do narodu za służenie innemu panu, a rodzinę przepraszać powinni ci co wyżej usadzeni narzucili takie reguły. Ale tego nie zrobią. Za chwilę pojawi się inny ktoś i zawoła w przestrzeń medialną: kolejne p…cie Tuska biorę na siebie.
Co ma na myśli mówiąc Najjaśniejsza?
Komentarze