okładka w "W Sieci"
Autor nieznany
okładka w "W Sieci" Autor nieznany
Jacek Derewienko Jacek Derewienko
1102
BLOG

Dzieje jednego zdjęcia

Jacek Derewienko Jacek Derewienko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

 

 
Wiele można wniosków wysnuć ze zdjęcia i faktu jego publikacji na okładce „W Sieci”. Najpierw jednak należy przyjąć do wiadomości jako pewnik,  że jest to zdjęcie z dnia i miejsca zgodnego z podpisem pod zdjęciem. Ten pewnik uznaję za obowiązujący do czasu, gdy publikacja nie zostanie zaskarżona do sądu. Jak dotąd nie słyszałem nawet zapowiedzi tego kroku mimo wielkiej wściekłości po stronie sekty pancernej brzozy (min. Sikorski, Niesiołowski).
Skoro tę wątpliwość  na dziś uznaję za rozstrzygniętą, przechodzę do kolejnej.
Interpretacyjny spór wywoła wyraz twarzy premierów Polski i Rosji. Są już tacy co powołują się na pogrzeb T. Mazowieckiego i fakt, że uczestnicy uroczystości witali się z uśmiechem. Mniejsza z tym. W tej materii pisać można wiele, ale jak głoszą znawcy body language, mowa ciała ma pierwszeństwo w analizie danych i cokolwiek by na temat zdjęcia nie pisać, to widać na nim to co widać i każdy, nawet największy leming przez skórę odbiera prawdziwy przekaz.  
Kto wykonał zdjęcie?
Pamiętamy, jak 10.04 na teren smoleńskiego wrakowiska wbiegały różne osoby, a służby odpędzały fotografów, zabierały aparaty i kasowały zdjęcia. To zdjęcie zrobiono już wieczorem, gdy sytuacja była pod całkowitą kontrolą rosyjskich służb i nikt z zewnątrz tego zdjęcia zrobić nie mógł.  Prawdopodobieństwo wykorzystania teleobiektywu też  jest mało prawdopodobne, gdyż z poziomu terenu gęsto porośniętego krzewami nie było to możliwe. Zdjęcie wykonał z bliska zaufany i wysoki rangą ochroniarz, bo zwykły funkcjonariusz nie miałby możliwości wykonania takiej czynności
w bezpośrednim sąsiedztwie premierów. Swobodne zachowanie Tuska wynika po części ze stanu euforii w jakim się znalazł, ale i z poczucia braku zagrożenia dekonspiracją.  
W  czyich zasobach zdjęcie się znalazło?
 Bez względu na to z czyich służb wywodził się fotograf,  zdjęcie pochodzi z zasobów rosyjskich. Nie tylko dlatego, że rozdającym karty na tym terenie byli Rosjanie. Myślę, że mocno ze sobą związani polscy uczestnicy „wydarzenia” zdjęcie by zniszczyli jako kompromitujące.
Nie sądzę też, by możliwe było zachomikowanie zdjęcia w prywatnym archiwum. Teoretycznie mogło sobie tkwić na karcie pamięci zapomniane przez wszystkich, ale tak sobie myślę, że jak się pstryka takie zdjęcia, to trzeba się z roboty rozliczyć. Karty oddać, raporty napisać. A to zdjęcie to trofeum jak jeleń - dwudziestak na polowaniu. Każdy myśliwy chętnie się nim pochwali.  Przełożonym pokaże.
Kto mediom przekazał zdjęcie?
Do rosyjskich służb specjalnych najbliżej z Wrocławia. Grzegorz Braun w wywiadzie z 2009 roku postawił tezę, że „na Dolnym Śląsku, ze szczególnym uwzględnieniem Wrocławia i okolic, mamy więcej postsowieckiej agentury na kilometr kwadratowy niż w jakimkolwiek innym regionie Polski.”  Agentura ta ma charakter agentury wpływu, jest powiązana z obozem rządzącym i trudno by nie wykorzystywała kontaktów do realizacji własnych celów jak chociażby zwycięstwo własnego lidera w lokalnych wyborach na Dolnym Śląsku. Za przejęciem i przekazaniem zdjęcia najprawdopodobniej więc  stoją zwolennicy  Grzegorza Schetyny.
Zdjęcie  ukazało się w  „W Sieci” w poniedziałek  po niedzielnych regionalnych wyborach, ale
w internecie jako okładka tygodnika funkcjonowało już od piątku.
Dlaczego zdjęcie upubliczniono?
Intencja tygodnika jest oczywista i z przypisanej roli wynika. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że „W Sieci” staje się pierwszym medium prawicowym głównego nurtu tzn. jest wykorzystywane do rozpowszechniania informacji masowo wpływających na świadomość odbiorców. Nie TV Trwam i Radio Maryja jako media mocno stargetowane, nie „Do Rzeczy” z uwagi na nadwątloną wiarygodność, ale pismo o silnej marce, choć krótkim okresie istnienia.
Intencją ofiarodawcy (przyjmijmy, że zwolenników Schetyny) było nie tyle skompromitowanie Donalda Tuska (kto się tam etycznością przejmuje) ile  ukazanie słabości premiera. Z upublicznienia zdjęcia można bowiem wysnuć takie wnioski: 1. jeśli te zdjęcie przekazały służby putinowskie, to znaczy, że Putin nie ochrania Tuska; 2. Jeśli stało się to wbrew woli Putina to oznacza, że służby prowadzą własną grę, wobec której Tusk jest bezbronny.   
Jakie mogą być konsekwencje publikacji?
Mowa tu o konsekwencjach w krótkim terminie i lokalnych.
Co do odbioru polskiej opinii publicznej mogę sobie wyobrazić 40% aprobaty dla  Donalda Tuska, równego, wesołego chłopa.
Zagadką jest w jaki sposób ukazanie się zdjęcia wpłynie na relacje Schetyny z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Ostatnio dużo się mówi o ich zbliżeniu, próbie tworzenia systemu prezydenckiego we współpracy obu panów.
Zdjęcie jednak ewidentnie ich dzieli. Jest dowodem na to, że ich dobre relacje ze służbami postsowieckimi mogą wykorzystać przeciwko sobie nawzajem. Schetyna nie oprze się wykorzystaniu informacji nt. katastrofy smoleńskiej z którą nie jest wiązany. Bronisław Komorowski jak uczestnik przejęcia pałacu w dniu 10 kwietnia na tym tylko straci. Może być więc tak, że – w obliczu osłabienia współpracy dwu głównych politycznych konkurentów premiera - największym beneficjentem umieszczenia zdjęcia w mediach będzie Donald Tusk.
 
 
Chyba, że naród się zacznie budzić. Po to przecież zdjęcie opublikowano.     
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

optymista, mimo wszystko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka