Jacek Derewienko Jacek Derewienko
223
BLOG

Pobite garnki

Jacek Derewienko Jacek Derewienko Polityka Obserwuj notkę 2

Podczas dziecięcych zabaw w „chowanego”, pobite garnki to było hasło przerywające emocje ukrywania się i podchodów. Pozwalało wychylić się zza łopianu lub  rogu budynku i wyjaśnić nieprawidłowości jakie zaszły w grze jednocześnie zachowując status quo zgłaszającego protest.

Taka była teoria. W praktyce wszystko zależało od układu sił, tworzących się koalicji,  zbieżności interesów uczestników zabawy. Często takie zawieszenie akcji prowadziło do totalnej awantury i zerwania przyjaźni nawet na kilka godzin. Mimo tego, powszechna akceptacja reguły wynikała z przeświadczenia iż lepiej na chwilę zawiesić zabawę, niż działać bez sensu.

Koledzy z boiska - jak mawia Zbigniew Stonoga zwany Zbigniewem S. – zapomnieli o tej zasadzie, a koleżanki być może wcale takiej wiedzy nie posiadały, bo w prymitywną pułapkę bezsensu pochwycić się wszyscy dali.

Prezydent elekt pierwszy raz o opamiętanie wołał: pobite garnki, żadnych zmian w konstytucji. Spokój. Ale bawiący się niechętni mu byli i ostrzeżenie lekceważyli, bo bali się że w skórę dostaną od Trybunału Stanu. I co gorsza zapomnieli, że nie sami się bawią.

Prawdą jest, że już wcześniej pojawiły się wyraźne sygnały o potrzebie rezygnacji z jednego kolegi. Bawił się trochę na uboczu. Nie można powiedzieć, kontakt utrzymywał, reagował, ale jednak trochę na uboczu był, co resztę niepokoiło. Dlatego jego zabawki przejrzeli, gdy ten się oddalił na odpoczynek. Co tam znaleźli to znaleźli, nie szukali tego czego nie wiedzieli, ale tego co wiedzieli, ale inni wiedzieć nie powinni. Prokurator Generalny to jednak wredna funkcja i w zasadzie – niepotrzebna.

Głupio tak było jednego kolegę, bo za dużo wiedział tak oddalać, to jeszcze paru innych wybrali i swojej koleżance Ewie usunąć kazali. Nie dlatego, że była najsilniejsza, ale bardzo chciała się z chłopakami bawić. Dlatego – jak niektórzy twierdzą - i na bramce by stanęła. Po czasie się dowiedziała, że prokuratora generalnego usunąć nie może. Trochę ją to przytkało, ale urodzona kłamczucha była i zaczęła mówić, że kolegów ministrów to wydala, bo jest groźna, ale prokuratora generalnego to dopiero jak prawo zezwoli bo i rozważna też jest. 

Prezydent elekt po raz drugi zawołał – pobite garnki. Nie będzie miał się kto bawić

Na to pani premier – a, jak pisałem, okrutna kłamczucha była – będziemy mieli – zawołała. Jest wielu chętnych i to jakich fajnych, więc elekcie nie marudź, jeszcze z nami się nie bawisz. Dopiero jak pojechała do Brukseli to załapała, że została wpuszczona w maliny. Nawet jej kolega Donald powiedział, że za cienka jest na takie numery.

Nie bardzo wiadomo było, kto ją wpuścił. Zabawa się kleić przestała. Zaczęły się pojawiać głosy, by zakończyć zabawę i iść do domu. Ale ambicja pani premier wielka i taka sama ochota by chowanego nie przerywać.

Niespodzianie z okna na podwórko wychodzącego wychylił się prezydent i gromko zażądał, by pani premier i wicepremier się u niego w poniedziałek pojawili. Ze niby tak jak elekt chce pobite garnki zawołać, trochę niby uporządkować zabawę.

I pamiętać trzeba, że nie sami się bawią.

W poniedziałek Zbyszek pełniący funkcję ochroniarza co miał być nowym ministrem zdrowia (więcej chętnych nie było) tuż przed nominacją zrezygnował ze względów osobistych, tak samo sprzątaczka z Ministerstwa Sportu. Jeszcze inna figura z Ministerstwa Skarbu nie została wpuszczona przez dozorcę z ABW. Takie przypadki się zdarzają.

Ale premier Ewa już innych wybitnych znalazła i z tą wiadomością do prezydenta pogoniła z wice.

Rozmowa nie przebiegła po jej myśli. Prezydent miał wcześniej rozmowę z chłopakiem z innego podwórka. Śmieszne miał imię, szczególnie na papierze – Jeb. Był tylko posłańcem. Przekazał Bronisławowi Komorowskiemu ważną wiadomość – POBITE GARNKI.

……………………………………………………………………………

Swoją drogą – piękne popołudnie. Idę kosić trawnik.

optymista, mimo wszystko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka